Z cieniami typu duochrome jest trochę skomplikowana sprawa. Zazwyczaj wielu z nas się bardzo podobają, więc kupujemy je bez opamiętania a potem nie wiemy jak ich użyć… Więc jak wykorzystać cień duochrome? Jest wiele sposobów, ale można zwyczajnie – klasycznie – użyć go po prostu jako cienia na całą powiekę i zrobić takie kameleonowe smoky eye.
Cienie duochrome są na tyle efektowne, że wystarczy im skromne towarzystwo. Najpiękniej prezentują się nałożone na czarna bazę, ale to nie jedyna możliwość.
W tym makijażu użyłam pigmentu Makeup Geek – Insomnia. To brązowa baza z niebiesko-zielonym połyskiem, coś jak efekt benzynowy trochę. Odpowiednikiem łatwiej u nas dostępnym jest pigment Inglot nr 85 zdaje się i MAC Blue Brown, ale nie mam żadnego z nich, więc tylko przekazuję informacje z sieci.
Kameleonowe smoky eye – jak wykorzystać cień duochrome
TUTORIAL, bardzo krótki, bo i makijaż prosty:
- Na powiekę ruchomą i załamanie nałożyłam matową kremową bazę w kolorze taupe, żeby przyciemnić trochę podstawę makijażu. Możesz użyć zwykłej bazy, ale wtedy makijaż wyjdzie trochę jaśniejszy. Maybelline Color Tattoo – Permanent Taupe.
- W załamaniu powieki mocno roztarłam dość ciemny matowy brąz i wyblendowałam go w górę za pomocą matowego cienia w kolorze kości słoniowej. KOBO Chocolate Sweets i Inglot 313.
- Zwilżyłam płaski pędzelek do cieni – ja akurat użyłam płynnego fixera z Inglota, ale może to być nawet zwykła woda – i wklepałam duochromowy pigment na całą powiekę ruchomą, skupiając się głównie na jej środku. Potem używając tego samego pędzla do rozcierania co wcześniej, z resztką brązowego cienia ponownie roztarłam samo załamanie, żeby nie było tam żadnych ostrych krawędzi.
- W następnym kroku użyłam trwałej czarnej kredki z MUFE do podkreślenia dolnej i górnej linii wodnej. Na dolnej powiece kredkę roztarłam pędzlem przy linii rzęs, nałożyłam znów ciemny brąz z Inglota (ten co wcześniej w załamaniu) i zrobiłam dymek za pomocą cielistego cienia.
- Na koniec wytuszowałam rzęsy, podkreśliłam brwi i rozświetliłam lekko wewnętrzny kącik matowym cielistym cieniem, którego wcześniej używałam do rozcierania brązu.
Gotowe! W sumie 3 cienie plus kremowa baza, czarna kredka i tusz do rzęs. Wydaje mi się, że nie jest to jakaś zabójcza ilość 😉
Reszta makijażu już została stonowana. Jak zazwyczaj u mnie – gwoździem programu mają być oczy, więc z makijażem twarzy nie szaleję. Poza tym, upały aktualnie miłościwie nam panujące nie pozwalają mi na zbyt wiele w tej kwestii 😉
Policzki tylko lekko zaakcentowałam różem L.A. Colors – Tender Rose, a usta jasnym błyszczykiem Smashbox.
I jak? Co Ty na to? Ja bardzo lubię duochromy i staram się często je wykorzystywać.
0 komentarzy