Pod koniec roku 2014 dostałam przesyłkę od Drogerii Natura, a niej znalazłam 4 cienie z KOBO. Dzisiaj czas na ich prezentację!
W pierwszym momencie mnie nie zachwyciły, ale jak się im przyjrzałam bliżej okazało się, że to bardzo ładne i nieoczywiste kolory! Niby matowe – poza fioletem, który jak dla mnie jest satynowy lekko – ale zawsze mają w sobie jakieś pojedyncze mini drobinki. Dzięki nim mat nie wygląda płasko.
Na zdjęciu powyżej kolory wyszły trochę ciemniejsze niż są w rzeczywistości, lepiej je widać na pojedynczych zdjęciach. Ale widać tutaj te drobinki, o których mówię. Szkoda, że na cieniach nie jest napisane jakie mają wykończenie, byłoby łatwiej się połapać. Szczególnie zainteresował mnie Russet, czyli ten ceglasty kolor 🙂 Ale po kolei! Jak na cienie KOBO przystało są mocno napigmentowane, dobrze kryją, dobrze się rozcierają i ładnie przylegają do skóry. Co do trwałości, to oczywiście na bazie trwają aż do demakijażu! Absolutnie nic się z nimi nie dzieje. Pięknie wyglądają na oku co tu dużo mówić.
KOBO 142 Russet
To bardzo bardzo ładny rdzawy odcień brązu, taki ceglasty. Z tego co się orientuję bardzo teraz na topie 😉 Ten kolor jest bardzo delikatnie satynowy.
KOBO 141 Chestnut
Bardzo podoba mi się ten kolor, bo to coś nie do końca zdefiniowane, coś między fioletem, różem a brązem. Przybrudzony kolor. Ten cień jest matowy.
KOBO 140 Cranberry
Satynowy lekko przybrudzony fiolet. Ładny kolor, ale na pewno nie jest tak nietuzinkowy jak wcześniejsze dwa.
KOBO 139 Chocolate Sweets
To matowy przybrudzony brąz. Jest ładny i lekko wpada w szarość więc będzie się dobrze komponował z wieloma kolorami.
Wszystkie kolory bardzo mi przypadły do gustu. Znam cienie KOBO, ale wcześniej miałam głównie te perłowe. Maty i te satynki bardzo polubiłam i muszę przyjrzeć się reszcie oferty! Na pewno się na coś skuszę 🙂 Swatche razem wyglądają tak:
A Ty znasz cienie KOBO? Albo może coś innego tej marki?
0 komentarzy