Koniec tego obijania się, posty same się nie napiszą! Na pierwszy ogień idzie paleta Through my eyes Colourpop, która powstała we współpracy z ILUVSARAHII. Piszę o niej jeszcze teraz, bo nadal jest dostępna na stronie Colourpop (w momencie pisania posta!) i nawet jest w promocyjnej cenie.
Jest to paleta świąteczna, i faktycznie jest tam kilka kolorów, które kojarzą się z Bożym Narodzeniem, ale ze spokojem można jej używać przez cały rok. Paleta jest typowa dla Colourpop, czyli kartonowe opakowanie i cienie małej pojemności – każdy ma 1g, a w palecie jest ich 16. W tej palecie jest też spore lusterko, co mnie akurat cieszy, bo wolę palety z nimi.
Through my eyes Colourpop | kolory
Jako pierwsze rzucają się w oczy oczywiście zielenie i czerwienie. Są piękne, nie ma co zaprzeczać, jednak to nie jedyne gwiazdy tej palety. Mi bardzo podoba się dobór beży, brązów i miedzi. Podoba mi się też to, że jest to wyważona mieszanka matów, błysku i cieni z drobinkami.
Wiadomo, że swatche nie pokazują wszystkiego i cienie na powiece wyglądają inaczej niż na dłoni. Jednak ja lubię pokazywać swatche i na palcu i na dłoni, bo to już daje jakieś pojęcie o końcowym efekcie.
Jakość nie zawodzi. Nie twierdzę, że cienie Colourpop są najlepsze na świecie. Ale są dobre, szczególnie biorąc pod uwagę ich cenę (wyjściowa cena to 23$) i paletę kolorów i wykończeń. Maty standardowo się trochę sypią, ale za to pięknie się rozcierają i ze sobą łączą. Cienie błyszczące to bajka.
Colourpop nie zawodzi też w kwestii kolorów i odcieni. Obie zielenie (Emerald dream i Moody) są tu piękne, jest też fajny chłodny brąz z fioletowym połyskiem (Flecks), pomidorowy satynowy z lekkim różowym połyskiem (Lomo) i fantastyczny matowy, lekko przytłumiony palony pomarańcz (Euphoric). Pozostałe kolory w niczym nie ustępują, ale te 5 szczególnie przypadło mi do gustu. Paletę można kupić TU.
0 komentarzy