Początek roku to czas podsumowań minionego roku. Również tych kosmetycznych! Dlatego dzisiaj na blogu goszczą najlepsze kosmetyki 2017, sama ich esencja bo wybrałam tylko 5 najlepszych z najlepszych! Tzn. najlepszych z tych, które miałam okazję testować i sprawdzić na sobie.
TOP5 najlepsze kosmetyki 2017!
W przypadkowej kolejności:
- Lirene Perfect Tone – podkład, który idealnie sprawdza się na mojej suchej i odwodnionej skórze. Nie podkreśla suchych skórek, wygląda naturalnie przy czym całkiem nieźle kryje i delikatnie rozświetla. Naprawdę często do niego wracałam, zdecydowanie częściej niż do innych podkładów.
- Maybelline FITme! – puder do suchej skóry. Idealny do utrwalania podkładu, nie daje jednak matu. Matuje tylko do efektu naturalnej zdrowej skóry, nie do tępego matu. Nie wygląda nigdy sucho i nie podkreśla suchych skórek.
- Eveline Celebrities – eyeliner. Mam go w kolorze czarnym i brązowym. Dają nasycony kolor, gładko się nakładają, nie zasychają, długo się trzymają, mają wygodny pędzelek i są tanie. Nie mogę im nic zarzucić. Często po nie sięgałam.
- ColourPop Super Shock – cienie. U-WIEL_BIAM. Mają nietypowe kolory, pięknie i gładko się nakładają, są mega trwałe. Kolory brokatowe przepięknie się mienią! Ich formuła jest wyjątkowa, nigdy takiej nie spotkałam w innych firmach. Ich swatche pokazywałam TUTAJ.
- L’oreal Colour Rich Matte – pomadki o matowym wykończeniu, które nie wysuszają ust. Przynajmniej moich. Nakładają się gładko i mają piękne kolory, do tego są dość trwałe. Pisałam o nich TUTAJ.
To naprawdę moja ulubiona 5 z poprzedniego roku. Trochę jednak oszukałam i wybrałam jeszcze 4 kosmetyki, które prawie się załapały do najlepszych, ale każdy z nich ma jakąś wadę. Mimo wszystko bardzo lubię te kosmetyki i uważam, że zasługują na wzmiankę:
ColourPop – cienie prasowane. Są świetne, dobrze napigmentowane, mają unikalne kolory, rewelacyjnie się blendują, Wadą jest to, że dość mocno się osypują. Można sobie oczywiście z tym poradzić, ale jednak trzeba o tym pamiętać. Jedną z palet prasowanych pokazywałam z bliska we wpisie o My Little Pony – ColourPop.
L’oreal Paradise Extatic – tusz do rzęs, który daje spektakularny efekt. Pierwszy mój tu, który utrzymuje podkręcenie rzęs i daje naprawdę spektakularny efekt, ale też pierwszy mój w życiu, który się osypuje, czasem nawet już przy nakładaniu. Szkoda.
Inglot pomada do brwi – jest naprawdę świetna, kolor ma idealny, długo się trzyma, łatwo aplikuje i wygląda świetnie. Niestety produkt szybko wysycha. I wiem, że mogę dodać Duraline, ale to już nie to samo. Mimo tego nadal używam 😉
KOBO prasowane cienie – a właściwie prasowane pigmenty z nowej serii. Mają przepiękne duochromowe kolory, pięknie się nakładają na sucho i na mokro, można z nimi wyczyniać cuda. Są jednak baaardzo kruche, wystarczy lekko puknąć i już się kruszą. Można je co prawda wcisnąć palcem na miejsce, bo są na tyle mokre, że to wystarczy – jednak są to cienie zdecydowanie stacjonarne.
Ok, to na tyle z mojego podsumowania. Bardzo jestem ciekawa co Tobie najbardziej podpasowało w minionym roku. Będę wdzięczna jak dasz znać w komentarzu!
0 komentarzy