Jesień to konkretne kolory 🙂 Niby to czerwień, miedź i pomarańcz. Ale jeśli chodzi o usta, wśród trendów króluje burgund i fiolet. Nie zawsze byłam tak odważna, żeby nosić fiolet na ustach, ale cieszę się, że to się zmieniło!
Nie łatwo znaleźć ładną fioletową szminkę na usta. Zwłaszcza, jeśli szukasz czegoś takiego jak ja, czyli bardzo ciemnego, prawie czarnego fioletu bardziej wpadającego w burgund niż w niebieskie odcienie. Zwykłych fioletów jest ostatnimi czasy od groma (np. TAKI albo TAKI)! Ale takiego, hmm, gotyckiego i mrocznego nie mogłam znaleźć. Chciałam też, żeby była to pomadka matowa, ale niestety nie można mieć wszystkiego.
Z pomocą przyszła mi Sephora, szminka z serii Sephora Rouge w kolorze Bewitch me. Opakowanie jest klasyczne czarne, zamyka się na „click”. Plastik nie sprawia wrażenie taniego więc, to fajne. Sama szminka jest kremowa, bez żadnych drobinek ani perły. Rozprowadza się dość gładko, ale jak to przy ciemnych kolorach, trochę trzeba się postarać. Kolor to piękny, bardzo ciemny fiolet z czerwono-szarymi podtonami. Nie wiem jak to opisać, w każdym razie kolor jest piękny i bliski temu jakiego szukałam.
Nie wysusza, ale też nie nawilża ust. U mnie bardzo długo się trzyma, ok. 4-5h bez poprawek. Jak na taki ciemny kolor przystało najlepiej wygląda z konturówką lub wklepana palcem. Ja najczęściej wybieram tą drugą opcję, z resztą… zazwyczaj wybieram tą opcje, bo nie przepadam za idealnie i ostro wyrysowanymi ustami.
Szminka dobrze będzie wyglądała np. z konturówką GR, którą pokazywałam TUTAJ. Nie jest to może idealnie ten sam odcień, ale razem na ustach bardzo ładnie i efektownie to wygląda.
Szminkę polecam, i sama bardzo cieszę się, że udało mi się ją trafić 🙂
0 komentarzy