Naked 2, paleta legenda, wiem, że późno, ale w końcu mam i ja 😉 Gdzieś tam zawsze chodziła mi po głowie, ale nigdy nie była marzeniem. Nadarzyła się okazja, żeby ją kupić w bardzo dobrej cenie na promocji w Sephorze więc jakoś tak wpadła mi do koszyka 😉 Nie jest to pierwsza moja paleta UD, mam od dawna Alice in Wonderland. Wiedziałam więc mniej więcej czego się spodziewać. I nie zawiodłam się.
Jak wygląda ta paleta każdy wie 😉 O wyższości czy niższości 2 nad 1 pisać nie będę, bo 1 nie mam i nie miałam. Zastanawiałam się czy kupować 2, bo niby chłodniejsza od 1, ale moim zdaniem wcale chłodna nie jest, zastanawiam się jak ciepła w takim razie jest 1. Moja paletka miała w zestawie dwustronny pędzel i błyszczyk. Błyszczyk tyłka nie urywa – to mówię od razu.
Natomiast cienie… to inna bajka. Przede wszystkim ich konsystencja, nie jest zwyczajna. Nie jest sucha, ani mokra, ani tłusta. Ja nie znam innych cieni o podobnej konsystencji. Łatwo się nakładają, bardzo dobrze się blendują i długo trzymają.
Czego chcieć więcej? Kolory wyglądają tak:
FOXY – Matowa wanilia, dobry do wszystkiego 😉
HALF BAKED – Błyszczące złoto, które mieni się na różne kolory 🙂 To jeden z moich ulubionych cieni z palety.
BOOTYCALL – Satynowa chłodna wanilia, dobry jako rozświetlacz.
CHOPPER – Błyszcząca lekka miedź z drobinkami.
TEASE – chłodny ciemny beż, bardzo dobry cień do wszystkiego w sumie 😉
SNAKEBITE – złoty brąz o satynowym wykończeniu. Pięknie wygląda nawet solo 🙂
SUSPECT – błyszczący beż, bardzo delikatny.
PISTOL – ciepły grafit. Tak, brzmi jak oksymoron, ale ten cień taki właśnie jest. I bardzo go lubię 😉
VERVE – mocno błyszczący chłodny szampan. Ten kolor chyba podoba mi się najmniej…
YDK – mocno błyszczący różowawy brąz. Trochę złoty też.
BUSTED – satynowy ciemny brąz. Jest przepiękny, to mój ulubiony cień z całej palety!
BLACKOUT – matowa czerń. Bardzo czarna czerń. Bardzo dobrze się sprawdza, chociaż trochę się osypuje, ale można jej to wybaczyć 😉
Dołączony dwustronny pędzelek nie jest mistrzostwem świata, ale sprawuje się dobrze. Zwłaszcza na wyjazdach, kiedy nie zabieram dodatkowych pędzli. Płaska część dobrze nakłada cienie, a puchata całkiem nieźle je blenduje.
Sama jestem zaskoczona, że tak często używam tej palety. I to nie tylko na wyjazdach! Po pierwszych swatchach nie byłam pewna, czy zakup był udany, nie podobała mi się ilość mocno błyszczących cieni. Jednak na oku one wyglądają zupełnie inaczej, nie ma tutaj żadnej wulgarnej świecącej na kilometr perły. Ja jestem bardzo z niej zadowolona, to jeden z moich najlepszych zakupów tego roku 😀
0 komentarzy