Ta szminka była na mojej wishliście bardzo długo. Ciągle odkładałam jej zakup, aż któregoś razu niespodziewanie dostałam ją w prezencie! Bardzo mnie to ucieszyło, bo nie wiem kiedy bym się sama zdecydowała 😉 No więc mam! Więc o co chodzi z szałem na ten kolor?
Z tego co wiem, to jeden z najpopularniejszych kolorów marki MAC, a wydaje się dość trudny. Czerwony? Pomarańczowy? No właśnie…
Opakowanie standardowe dla MAC, seria matte. 3g produktu kosztuje 86zł. Wiem, że nie jest to mało. Cóż 😛
No więc to czerwień czy pomarańcz? To zależy, u każdego może wyglądać inaczej. U mnie jest to zdecydowanie pomarańcz, owszem dość ciemny i lekko wpadający w czerwień, ale jednak pomarańcz. Widziałam, że u Temptalii wygląda podobnie. U CandyKiller wygląda bardziej na czerwoną… Ciekawostka 😛
W każdym razie, rozprowadza się gładko, kryje już przy pierwszej warstwie a kolor ma niesamowicie intensywny! Nie wysuszyła mi ust, ale też nie nawilża. Kolor jest gładki i powiedziałabym, że satynowy. Na pewno nie jest to mat taki jaki daje Ruby Woo 😉 Utrzymuje się kilka godzin bez poprawek.
Zrobiłam też porównanie do Ruby Woo i Red:
Jak widać, Lady Danger jest zdecydowanie najcieplejsza. Nie jest tak matowa jak Ruby Woo, ale bardziej matowa niż Red 😛
Wiem, że pomadki MAC nie należą do tanich, jednak ja je bardzo lubię. Bo wygodnie się noszą, długo się utrzymują, łatwo się je nakłada i wybór kolorów jest nie do pobicia.
Także ten, polecam 🙂
0 komentarzy