Ja ciągle o tym lecie 😛 Ale czuję je już w powietrzu! Dzisiaj o oranżowych ustach z Revlon Colorburst Matte Balm 245 Audacious. Ostatnio pisałam o podobnej matowej propozycji ze stajni Inglota TUTAJ, a dzisiaj czas nadszedł na pomadkę w kredce od Revlonu.
Swoją przywiozłam jeszcze z HongKongu, jako pamiątkę z podróży 😉 Ale jakoś przez cały czas nie mogłam zdecydować się co ja tak właściwie o niej myślę. W końcu już wiem!
Z zewnątrz nie różni się niczym od innych pomadek-kredek. Ma matowe opakowanie, jest wykręcana i zamykana zatyczką. Ot jak każda inna.
Ile jest kredki w środku widać poniżej:
No więc co z nią jest? Kolor jest cudowny, intensywny, pomarańczowy, lekko pastelowy. Nie mogłam się doczekać aż jej użyję. Niestety po pierwszym użyciu byłam zawiedziona…
Okazało się, że pomadka smuży, ciągnie się, zbiera w załamaniach, absolutnie podkreśla wszystkie suche skórki 🙁 Nie wiem, czy to tylko moja sztuka jest felerna, czy wszystkie tak mają. Szczerze mówiąc nie widziałam tego w filmikach na YT. (górne zdjęcie)
Całe moje szczęście, że wystarczy ją wklepać lekko i zaczyna wyglądać pięknie! (dolne zdjęcie) Po wklepaniu jest gładka, nie wchodzi w żadne załamania i nie zbiera się, nawet w ciągu dnia. Jest trwała, ale nie jakoś powalająco. Mat też nie jest hardkorowy, raczej taka bardzo delikatna satyna.
Ostatecznie jestem zadowolona z zakupu mimo, że nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Bardzo mi się podoba to, że kolor jest intensywny, dobrze kryjący ale jednocześnie lekko pastelowy. I nie wysusza mi ust, więc to duży plus.
Masz jakąś pomadkę z tej serii? Jakie są Twoje wrażenia?
0 komentarzy