Kat von D, to przykład kariery w amerykańskim stylu. Od „dziewczyny znikąd” do kosmetycznego imperium. Może nie ma (jeszcze) największej makijażowej marki, ale na pewno jedną z najbardziej znanych i pożądanych. Kosmetyki Kat są hitem na całym świecie. U nas jeszcze niestety stacjonarnie niedostępna, ale od czego mamy internet oraz rodzinę/znajomych za granicą?
Ja właśnie postanowiłam skorzystać z pomocy rodziny, której część wybrała się na zwiedzanie NY. I w ten sposób stałam się posiadaczką palety Shade and Light od Kat von D. Swoją drogą – nie tak łatwo się zdecydować na jedną rzecz z amerykańskiej Sephory 😉
Paleta kosztowała mnie ostatecznie ok 50$. Czy to dużo czy mało – to zostawiam Twojej ocenie. Dla mnie raczej dość dużo, ale chciałam spróbować i przekonać się, za co trzeba tyle płacić. No i od razu się przekonałam. Samo opakowanie – to kartonowe zewnętrzne – jest piękne. Papier matowy i błyszczący, wypukłe litery, dokładne opisy. Do tego w środku jest ulotka z kolejnym opisem i przykładami jak używać cieni. Sama paletka jest oczywiście równie piękna, kartonowa, ze złoceniem, błyszczącym i matowym papierem oraz wypukłymi literami. Jest też ponownie opis cieni. Czy warto za to płacić dodatkowo? Moim zdaniem kosmetyki to dobro luksusowe, a jako takie – dobrze jeśli cieszy oko. Nie jest to obowiązek, ale jeśli jest to cieszy.
Kat von D: Paleta Shade and Light – swatche
Dość już o opakowaniu, czas przejść do rzeczy. Bo w końcu najważniejsze co paleta ma w środku!
Wygląda to tak, że mamy w środku 12 MATOWYCH cieni, z czego 3 są zdecydowanie większe. Wg opisu na ulotce są to cienie bazowe, ale moim zdaniem (oraz różnych koleżanek youtuberek z tego co widziałam w ich filmach) są to również fajne kolory do konturowania twarzy. Oczywiście nie dla bladziochów – sorry! Ale dla osób z trochę ciemniejszą cerą jak najbardziej.
Całość jest podzielona kolorystycznie 3 mniejsze quady:
- Neutralny
- Chłodny
- Ciepły
Kat von D: Paleta Shade and Light – moja opinia
Czy warto? Jak zazwyczaj – to zależy.
Cienie są baardzo gładkie i miękkie, bardzo miałkie (co widać na swatchach, za mało delikatności im okazałam). Bardzo napigmentowane i super przyjemne w aplikacji. Są dość suche, ale zupełnie nie wyglądają sucho na powiece, wręcz przeciwnie! Byłam zaskoczona jak gładko wyglądają. Przyjemnie się rozcierają, minimalnie mi się osypują, ale to jest do ogarnięcia. Kolory są boskie, od jasnych naturalnych, przez chłodne i ciepłe, jasne i ciemne brązy aż po mega czerń. Wszystko czego można potrzebować. Jednym słowem jestem z niej suuuper zadowolona.
Więc dlaczego mówię, że to zależy?
Ano dlatego, że nie każdy takiej palety potrzebuje. Jeśli Ci się podoba, chcesz ją i nie masz problemu z wydaniem ok 200zł na paletę cieni – polecam! Jeśli jest to dla Ciebie duża kwota, ale za super jakość jesteś w stanie zapłacić – również polecam! Ale jeśli chcesz tą paletę tylko z sympatii do Kat, albo oczekujesz, że dzięki niej nareszcie uda Ci się zrobić ładny makijaż, bo póki co nie wychodzi Ci tak jak tego oczekujesz – poczekaj, ochłoń i przemyśl. Jeśli paleta ma tylko leżeć i się kurzyć, bo lubisz Kat, ale właściwie się nie malujesz – odpuść. A jeśli problem leży w jakości Twojego makijażu – potrenuj! Niekoniecznie na takiej drogiej palecie. A jak już się nauczysz i nadal będziesz ją chcieć, wtedy kupuj i ciesz się jej super jakością!
Wraz z rozwojem blogosfery i filmów na YT coraz więcej rzeczy chcemy, bo są takie super. Tylko czy musimy mieć wszystko co jest super? Ale to temat na osobny wpis 😉
Jeśli podobał Ci się wpis podziel się nim w social mediach – będę wdzięczna! Nawet przygotowałam specjalne zdjęcie do przypinania na Pintereście:
0 komentarzy