Niestety na chwilę obecną nie ma w Poznaniu sklepu The Body Shop. Raz po raz krążą pogłoski, że będzie w kolejnym centrum handlowym, ale do tej pory nic nie ma. Bardzo bardzo okrojona wersja jest w niektórych Douglasach. Ale mi udało się wygrać taki zestaw na Facebookowym fanpage’u TBS. Tym moja radość była większa, bo nie jest to marka łatwo dla mnie dostępna.
Zestaw Ginger Sparkle w ciastkowej puszce zapowiadał się cudownie. Spodziewałam się zapachu imbirowych ciasteczek 🙂 Ale go nie znalazłam! Cały zestaw pachnie ŚWIEŻYM imbirem, ale nie jest to zapach ostry czy gryzący, raczej świeży i słodki.
Mydełko w kształcie serca – wydawało się najmniej ciekawe z zestawu. Używałam je do rąk, i okazało się, że ma w sobie mini drobinki peelingujące. Świetnie sprawdzało się jako mydło do rąk, bo delikatnie ścierało martwy naskórek zostawiając miękką skórę. Zapach imbiru zostawał na długo co dla mnie jest plusem, bo podobał mi się.
Żel pod prysznic Ginger Sparkle – gęsty żel, dzięki czemu jest wydajny, nie rozlewa się, ale też pod koniec trudno go wydostać z twardej butelki. Dobrze się pieni, oczyszcza skórę i nie wysusza jej. Używałam go też jako płynu do kąpieli, dobrze się sprawdzał, piana wychodziła spora i ładnie pachniała.
Peeling Ginger Sparkle – fajnie, że jest w tubce. Drobinki są drobne i nie są super ostre za to jest ich dużo. Siłę peelingu oceniłabym na średnią, ani nie jest to mocny zdzierak ani też słabeusz. Jeśli nie macie wrażliwej skóry spokojnie możecie używać go codziennie.
Masło do ciała Ginger Sparkle – moim zdaniem hit zestawu. Nie ma co ukrywać, że lubię bardzo masła TBS, chociaż różnią się one między sobą. Różnią się, ale wszystkie, które testowałam bardzo prztpadły mi do gustu. To jest dość gęste, ale dobrze się rozsmarowuje i całkiem szybko się wchłania. Nawilża tak samo dobrze jak inne masła TBS, czyli bardzo dobrze.
Oczywiście jest jeszcze jeden hit tego zestawu – puszka! Bardzo mi się podoba i trzymam w niej świąteczne ciastka 🙂
0 komentarzy