Święta już za pasem, naprawdę zbliżają się wielkimi krokami! A mnie złapała choroba i ze wszystkim jestem „w polu”. Czas się zebrać i nadrobić trochę. Dzisiaj zaległy 3 punkt mojego Grudniowego Wyzwania z Greatdee, czyli Zielona Choinka. A właściwie nie tylko zielona i nie tylko choinka, bo chcę Ci pokazać moje ozdoby świąteczne.
Niektórzy wiedzą, inni nie, ale jestem świątecznym freakiem 😛 Uwielbiam święta i ten czas! I zupełnie nie oburzają mnie świąteczne wystawy w sklepach już od października, bo dla mnie mogłyby być przez cały rok. Muzyki świątecznej słucham na okrągło co najmniej od początku grudnia 😀 Mam swoją ulubioną świąteczną playlistę.
Staram się żyć wg zasad zdrowego minimalizmu, bo nie lubię gratów i gracików w mieszkaniu, wszelkiego typu zbieraczy kurzu, dlatego ograniczam je jak się da. Jednak w okresie świątecznym odpuszczam trochę i daję się ponieść atmosferze. Lubię tu ówdzie postawić świąteczne akcenty. Tu świeczki, tam kalendarz adwentowy, jeszcze gdzieś zawieszona błyszcząca gwiazdka. Uwielbiam też pomarańcze, bardzo kojarzą mi się ze świętami, a że robię zimą dużo soków pomarańczowych – to idealnie się składa!
Mam też szczęście mieć kota, który nie skacze na choinkę i nie dewastuje jej, dlatego zawsze mamy żywą choinkę, najlepiej w doniczce, Co roku też staramy się naszą choinkę posadzić w ziemi już po zakończeniu okresu świątecznego, niestety póki co chyba tylko jedna się przyjęła. Zazwyczaj sprzedawcy oszukują zapewniając, że choinka ma korzenie i da się ją posadzić, w praktyce okazuje się, że korzeni nie ma wcale. Szczytem była choinka ucięta ponad korzeniami i wstawiona w ziemię, miała udawać taką ukorzenioną… ehh.
Choinkę co roku ubieramy inaczej i raczej „ad hoc”, nie według przemyślanej kolorystycznej strategii. U mnie w domu choinka zawsze była kolorowa i wieszaliśmy na niej ozdoby różnego typu. Raz jeden jedyny przeforsowałyśmy z siostrą dwukolorową (srebrno-niebieską) i chociaż była owszem ładna – jak to choinka – jednak mieliśmy wszyscy wrażenie, że siedzimy na wystawie sklepowej 😉 W późniejszych latach na szczęście powróciła różnorodność, jarmark i kicz 😀 Powiedzenie „obwieszony jak choinka” nie wzięło się znikąd, hahaha!
Od kilku lat wieszam też na drzwiach mały wieniec, który zrobiłam sama. Powoli chodzi mi po głowie zmienić go dość mocno 🙂 Zazwyczaj wieszam też coś w oknach, lampki albo te ażurowe gwiazdy, które dostałam od kolegi ze Szwecji 🙂 No i pierniki (pod linkiem znajdziesz mój rodzinny przepis), od ładnych kilku lat moim zadaniem jest upiec pierniki dla całej rodziny, więc robię to na skalę prawie masową. I dobrze, bo w całym mieszkaniu pięknie pachnie!
Nie zapominam też o moim miejscu pracy. Na biurku zawsze ląduje jakiś świąteczny akcent, tym razem jest to renifer w ramce, którego też kiedyś zrobiłam w przypływie natchnienia.
Jestem bardzo ciekawa jak to wygląda u Ciebie? Masz w domu jakieś ozdoby świąteczne?
0 komentarzy