W końcu kto może się ekscytować nowym różem i sikać w gacie na widok nowego błyszczyka? Blogerki kosmetyczne i wizażystki to idiotki i słodkie kretynki, puste, próżne i tępe.
Jesteś z tej branży i nie zdarzyło Ci się nigdy usłyszeć takich słów? To masz ogromne szczęście. Mi się zdarzyło. Razem z zatroskanymi radami: „a kiedy znajdziesz sobie PRAWDZIWĄ pracę?”. A może to Tobie zdarzyło się tak powiedzieć lub pomyśleć?
Skąd to się wzięło?
Nie wiem niestety. Coś gdzieś poszło nie tak i jeśli interesujesz się starymi zegarkami i zostajesz zegarmistrzem to jest ok. A jak interesujesz się kosmetykami i zostajesz wizażystką lub np. blogerką kosmetyczną to jesteś głupia i pusta. Celowo piszę w formie żeńskiej, bo to dotyczy głównie dziewczyn, faceci interesujący się kosmetykami są traktowani zupełnie inaczej – jak dziwacy i obowiązkowo geje albo jak specjaliści.
Oczywiście nie twierdzę, że wszyscy tak myślą i wcale nie spotykam się z innymi reakcjami! Owszem, zdarzyło mi się spotkać z bardzo fajnymi reakcjami, zaciekawieniem, zainteresowaniem, nawet jakimś uznaniem. Zazwyczaj też reakcje są zwyczajne, czyli takie same jak przy każdym innym zawodzie. Jednak odsetek tych negatywnych jest na tyle duży, że nie pozwala mi o sobie zapomnieć.
Ja? Ale przecież ja jestem tolerancyjna/y!
Scenka rodzajowa:
Grono osób się poznaje, wszystko jest w porządku, rozmowa kwitnie, śmiechy, chichy i dobra zabawa. Aż pada klasyczne „a ty czym się zajmujesz?”. Odpowiadasz zgodnie z prawdą, że jesteś wizażystką i prowadzisz kosmetycznego bloga. Na co słychać już tylko krótkie „Aha.” I nagle atmosfera pada. Od tej chwili już nie brylujesz w grupie, tylko wypadasz gdzieś na margines.
To nie jest niestety wymyślona scenka, a sytuacja z życia wzięta. W dodatku zdarzyła się parę lat temu na spotkaniu różnych blogerów.
Każdy kij ma dwa końce
A w każdym micie jest ziarnko prawdy. Sama nie raz widzę, słyszę lub czytam takie wypowiedzi innych wizażystek lub blogerek, że aż mi ręce opadają. Wiesz, takie wypowiedzi, które nigdy nie słyszały o istnieniu składni, gramatyki lub ortografii. Albo takie z rodzaju „zdrobinieniutkich kochanieńka”:
„Na to jeszcze puderek i bronzerek i będzie supcio kochana!”
Ale… znam też przedstawicieli innych zawodów, którzy wypowiadają się w tak samo niski i słaby sposób.
Więc może jednak to nie jest przyczyna? Może sam fakt, że zajmujemy się kosmetykami jest wystarczający? Może ta grupa produktów została naznaczona w pradawnych czasach jako niegodna zajmowania się nimi?
Więc jak to jest?
Może jednak te blogerki i wizażystki wcale nie sikają w gacie na widok nowego błyszczyka? Może ekscytują się nową kolekcją kosmetyków nie bardziej niż geecy nową grą na konsolę a blogerzy książkowi jakąś nowością w księgarniach?
Może praca wizażystek to zwyczajna praca, jak każda inna – gdzie za wykonaną czynność oraz zbiór umiejętności otrzymuje się konkretną zapłatę? Czy prawdziwa praca jest tylko wtedy kiedy codziennie skoro świt wychodzisz do znienawidzonej pracy jako kasjerka/sprzątaczka/ … (wstaw dowolny zawód)?
Nie wiem, gdybam sobie, bo w końcu co ja tam wiem o życiu… jestem tylko głupią i pustą wizażystką, która w głowie ma tylko pomadki i błyszczyki.
0 komentarzy