Ladies Night, Celestial Crow, Veteran, Olivia Green, Immature, Strawberry Cupcake – tak nazywają się mineralne cienie marki Glamour Doll Eyes, które posiadam 🙂 I dzisiaj właśnie je Wam pokażę!
Glamour Doll Eyes to mała firma entuzjastek makijażu, która wystartowała w 2008r. i specjalizuje się w cieniach do powiek (chociaż mają też już inne rzeczy też ;)). Ciężko było wybrać kolory, bo bardzo dużo ich tam jest, ale w końcu mi się udało!
Przychodzą one w takich małych słoiczkach z naklejkami. Ilość jest różna, bo odmierzają pigmenty wg. wagi – 2-2,5g na pudełeczko. Na spodzie każdego pudełka jest nazwa, dokładny skład oraz oznaczenie czy produkt jest wegański i czy można go stosować na usta. Moim zdaniem ok, wszystko gra.
A teraz, do rzeczy – czyli pokażę każdy cień osobno 😉
Ladies Night
Cień, który wpadł mi w oko jako pierwszy! Jest to matowa czarna baza z niebieskimi i granatowymi drobinkami brokatu. Wygląda przepięknie! Użyłam go w TYM makijażu. Niestety użyty z Duralinem jakoś nie błyszczał mocno drobinkami, musiałam dokładać cień na sucho na wierzch, żeby brokat było widać. Jest to oczywiście efekt trudny do złapania na zdjęciu.
Czyż nie jest piękny? Ale nie jest to najłatwiejszy cień w obsłudze, czerń mocno się osypuje, a nad drobinkami trzeba popracować 😉
Celestial Crow
To granat podbity czernią z zielonym brokatem/shimmerem. Wygląda niesamowicie, chociaż nie spodziewałam się po nim aż takiego efektu! Baza tego cienia to matowa czerń i satynowy granat, nie spotkałam się jeszcze z takim połączeniem.
Podobnie jak w przypadku Ladies Night nad drobinkami trzeba lekko popracować, ale nie jest to aż tak trudne.
Veteran
Na stronie jest opisany jako błyszczący ciemny granat z czerwonymi drobinkami. No i w sumie taki jest, z tym, że ten ciemny granat to nie tak do końca, raczej po prostu granat. Czerwone drobinki są bardzo drobne i w sumie sprawiają, że otrzymujemy bardzo ładny błyszczący fiolet lekko podbity drobinkami 😉
Ten cień dla odmiany nie jest trudny w aplikacji, ale najlepiej go wklepywać albo płaskim pędzlem, albo palcem (chociaż drobinki lubią na tym palcu zostawać ;>).
Olivia Green
To jedyny w moim zestawieniu cień o matowym wykończeniu. Jest bardzo napigmentowany, super wygląda też na mokro! Jako jedyny zbrylił się w podróży, ale składam to na karb właśnie tego wykończenia. Na szczęście nie jest suchy i pylisty tylko lekko wilgotny i miękki.
Nie mam w sumie co do niego żadnych zastrzeżeń, jest lepszy niż się spodziewałam!
Immature
Tego koloru nie mogłam się doczekać! Zobacz jak pięknie wygląda w słoiczku 😀 Niestety, na powiece nie wygląda już aż tak super… Nie jest zbyt napigmentowany i daje w sumie tylko taką zieloną poświatę. Nadaje się do podbicia innego zielonego cienia, ale ja nie przepadam za takimi metodami. Jednak w połączeniu z Duralinem wygląda już całkiem przyzwoicie! Użyłam go w TYM makijażu, więc możesz ocenić 😉
Na stronie wyglądał ten kolor na bardziej turkusowy, ale opisany jest jako mało błyszcząca żywa zieleń 😉
Strawberry Cupcake
Ten odcień od razu wybrałam! Neonowy koral? Hell yeah! Tylko, że… nie jest taki neonowy w rzeczywistości 😛 Użyłam go w TYM makijażu, więc możesz sobie ocenić. Mimo tego kolor jest ładny, wg mnie to taki czysty satynowy koral właśnie. Czasem bardziej różowy, czasem bardziej pomarańczowy – zależy od światła. Na stronie opisany jest jako nie za jaskrawy ani nie za blady róż, hmmm…
Sama nie wiem, ja widzę tutaj jednak bardziej koral niż róż 😉 Jest napigmentowany, łatwo się nakłada i dobrze się rozciera.
*****
Jaka jest moja opinia? No więc jest taka, że te cienie są bardzo fajne. Nie są to cuda nad cudami, ALE można znaleźć naprawdę wyjątkowe odcienie, szczególnie maty lub satyny połączone z brokatem. Cienie mają ładne wykończenie i nie wyglądają tanio. Jeśli chodzi o jakość, to jest bardzo dobrze, cienie są drobno zmielone, w większości dobrze napigmentowane (poza Immature na sucho) i długo trzymają się na powiece. Jestem na TAK! Plusem jest ogromny wybór kolorów i oznaczenie czy są wegańskie czy nie – wiem, że dla wegan to ważne. Minusem są przekłamane niektóre kolory na stronie, ale zawsze są też załączone swatche więc można oszacować jak kolor naprawdę będzie wyglądać.
Moje swatche jak zawsze bez żadnej bazy – robione „na sucho”.
0 komentarzy